Nieco wymietoszeni i niedospani dotarlismy do chlodnego Pekinu o czasie.
Nie wiedziec czemu po wyladowaniu musielismy czekac kolo 15 min na
wypuszczenie nas z samolotu do odprawy.
Po odbiorze bagazu i wyplacie yuanow z bankomatu udalismy sie do wyjscia
z lotniska (nr 11) wprost na przystanek tzw shuttle busa, ktory zawizl
nas do centrum Pekinu za 16Y gdzie oczekiwali na nas juz Wanda i Grafik.
Po szybkim powitaniu, piechota udalismy sie do autobusu skaracjac sobie
"hektarowe odleglosci pekinskie" do naszego hotelu. Szybko zalatwilismy
formalnosci i wzielismy prysznic.
Wanda z Grafikiem kontynuowali swoje plany zwiedzania Pekinu a Dasia i
ja udalismy sie na pierwszy spacer po hutongach uzupeniajac braki plynow
piwkiem Tsingtao. Co prawda zimno nieco studzilo nasz zapal do
konsumpcji? pijiu jednak pragnienie bylo silniejsze. Po godzinym
spacerze przyszed czas na posilek. Niestety nie udalo mi sie odnalezc
knajpki z czasu podrozy z Jedrzejem sprzed trzech lat, jednak i tak
zjedlismy pyszny i obfity nasz pierwszy wspolny chinski posilek!
Nareszcie cos co jest naprawde chinszczyzna a nie zeuropeizowany badziew
z wietnamskiej budki!
Po posilku wrocilismy do hotelu gdzie po prostu padlismy i poszlismy
spac. Aaa no tak byla to takze zasluga wypitej "malpki" chinskie
wodeczki na rozgrzewke zakupionej po drodze do hotelu.
Wanda i Grafik, zgodnie z umowa obudzili nas kolo 1900. Nieco leniwie zebralismy sie i udalismy na pierwsze wspolne zarcie.
Nasza biesiada zostala takze okraszona 0,5l chinskiej wodeczki (zreszta
ta pekinska jest najlepsza) Po powrocie do GH udalismy sie na zasluzony
odpoczynek, gdyz nastepnego dnia czekalo nas nie lada wyzwanie w postaci
wycieczki na Chinski Mur do Huang Hua.
Pierwsze wspolne zarcie
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz