niedziela, 9 marca 2008

Chiński nowy rok w Pekinie

Chińczycy to pracowity naród. W sumie to nie mają wyjścia skoro jest ich tak dużo a zaszłości gospodarcze systemu komunistycznego nie pozostawiają im złudzeń co do codziennej egzystencji oraz mglistej przyszłości. Poza tym, a może na szczęście(przynajmniej ich nie okradają w imię prawa) nie maja ZUS-u więc muszą zarobić na swoją przyszłość za młodu. Dlatego wszyscy Chińczycy pracują dniami i nocami bez dni wolnych, świątek piątek i niedzielę. Mylił by się jednak ten kto by uważał, że tak jest zawsze. Otóż poza tym, że Chiny to od dziesięcioleci kraj komunistyczny jednak trwale związany z Konfucjanizmem oraz tradycją i wierzeniami poprzednich epok. Dlatego nie ma nic ważniejszego dla przeciętnego Chińczyka niż spędzenie w gronie rodzinnym okresu Chińskiego nowego roku zwanego z "angielska" spring festival.
Jest to dla tych ludzi jedyny okres gdy mogą porzucić swoje kramy, zapyziałe fabryki i kopalnie oraz inne zajęcia i gremialnie udać się w? podróż do swego miejsca urodzenia, pozostawionych rodziców, żon czy dzieci. Liczba przemieszczających się w tym czasie Chińczyków szacowana jest na około 177 mln. Wszystko po to by w gronie rodzinnym spożyć posiłek podobny do wigilijnego a następnie przez kilka dni odpoczywać i strzelać do upadłego od zmierzchu do późnej nocy z najwymyślniejszych środków pirotechnicznych. W tym czasie mieszkańcy Państwa Środka przemierzają w gigantycznych tłumach wydzielone ulice biorąc udział w czymś na wzór odpustu połączonego z festynem i jarmarkiem na raz!
Wszyscy świetnie się bawią nosząc najprzeróżniejsze nakrycia głowy, kupując wszystko co tylko zapragną, zresztą najczęściej tandetne banalne gadżety jak balony, wiatraczki i sztuczne kwiaty byle tylko było głośno, wesoło i kolorowo.
Nie ma w tym nic z zadęcia i sztywności. Jest to okres wesołości, swobody i psotnego lenistwa. Bawi widok panów po czterdziestce odpalających z lubością kilogramy fajerwerków i cieszących się z tego jak małe dzieci.
W zależności od regionu oraz uprzemysłowienia chiński nowy rok trwa tydzień i dłużej. Będąc w tym czasie na miejscu można się dać porwać tłumowi i oddać z lubością szaleństwu zakupów albo uciec gdzie indziej i wrócić po miesiącu gdy już ucichnie świąteczny gwar a system komunikacyjny powróci do normy (rzecz jasna w Chińskim wydaniu :P).
My z przyjemnością brnęliśmy w tłumie rozentuzjazmowanych Chińczyków patrząc jak to morze ludzi cieszy się z nadejścia nowego roku, roku szczura.

Chiński nowy rok w Pekinie
Zakazane Miasto i okolice
Bonus - stadion olimpijski
Świątynia Lamaistyczna i ZOO

Brak komentarzy: